Po dziesięciu latach Teatr Dada von Bzdülöw oddaje Gombrowiczowi, co Gombrowicza jest.
Patrząc z dystansu na nasze dotychczasowe kreacje, zastanawia, jak wiele w nich było zdarzeń scenicznych korespondujących z jego artystycznym i filozoficznym przekazem: człowiek stwarza człowieka, dojrzałość musi dopełniać się niedojrzałością, ciasne walczy z szerokim…
Stale krążymy wokół tych samych tematów:
– zobaczyć siebie – to znaczy przejrzeć się w czyichś oczach
– wykreować swój wizerunek – to znaczy odcisnąć swoje piętno na innych.
Czytając Gombrowicza po raz kolejny, wyłania się z tej lektury specyficzny, emocjonalny taniec człowieka odartego z poezji. Ale Gombrowicz uwielbia paradoksy, więc u niego realne zamienia się w poezję, a poezja równie niespodziewanie zamienia się w abstrakcję.
Trzeba jednak zauważyć, że Kilka Błyskotliwych Spostrzeżeń (à la Gombrowicz), to spektakl w pewnym sensie podejrzany, wymuszony, niejako histeryczny. Powstaje w niechęci do wielkości pisarza, bo ta wielkość przytłacza. Ale zarazem spektakl ten, to wyraz miłości do jego metodycznego
szaleństwa w wydobywaniu się z nicości.







