Konkursy ujeżdżenia istnieją naprawdę. Są zawodami jeździeckimi, gdzie bardzo elegancko odziani jeźdźcy zmuszają konie do „nadkońskiego” i bardzo nienaturalnego wysiłku. Najważniejsza jest okrągła i ozdobiona kolorowymi wstążeczkami arena. Na samym środku. Rozgrywa się konkurs. Nie ma wygranych.
Solowy spektakl „Królik, śmierć i konkurs ujeżdżenia” jest ascetyczny w formie. Charakteryzuje go oszczędny ruch i mała przestrzeń – akcja rozgrywa się na arenie oświetlonej jarzeniówkami, widzowie siedzą dookoła niej. Rafałowi Dziemidokowi udało się stworzyć na tej arenie dziwny, surrealistyczny świat podzielony na wyraźne trzy części, z których najciekawsza (i najbardziej taneczna) jest ta dotycząca umierania. Stoimy ze śmiercią twarzą w twarz, w przenośni i dosłownie na wyciągnięcie ręki…
Sandra Wilk, Rzeczpospolita nr 27 Warszawski Informator Rzeczpospolitej (01.02.2008)