Od 2018 roku Joanna Leśnierowska wraz z gronem zaprzyjaźnionych artystów pracuje nad kolejną odsłoną cyklu Ćwiczenia w patrzeniu zainicjowanego w 2014 roku spektaklem „…(rooms by the sea)” i kontynuowanego w 2017 r. solem „blur”.
Rozwijana od blisko dekady praktyka na styku sztuk wizualnych i performatywnych – praktyka postrzegania i myślenia (poruszonymi) obrazami – czerpie inspiracje i strategie ze współczesnego malarstwa i (post)fotografii poszukując wizualnej i fizycznej reprezentacji dla tych emocjonalnych stanów, które wymykają się słowom i jednoznacznemu ujęciu. Nieprzerwanie dialogujący i improwizujący z zastanymi rzeczywistościami proces z powodu pandemii wielokrotnie nie miał szansy znaleźć kulminacji i wciąż ewoluuje w poszukiwaniu własnej (i możliwej) formy. Naznaczony kolejnymi zwrotami (osobistej i globalnej) akcji przeszedł tylokrotną transformację, że po drodze przekroczył już obszar co najmniej kilku dziedzin sztuki, praktyk i gatunków.
Podobno, aby zrozumieć świat, trzeba najpierw zobaczyć, zapamiętać i odtworzyć jego obraz. Niczym w „otwarte okno” obrazu patrzymy zatem. A jeśli, jak twierdzi fotograf Jeff Wall, sztuka nie jest w stanie świata zmienić, to jednak razem z nim wierzymy, że może zmienić nas – patrzących (i działających) – i naszą relację ze światem. Z tego właśnie powodu upieramy się, by kontynuować.
koniec wszystkiego co znamy
i nasze z nim zestrajanie,
kakofonicznym zgiełkiem i
syrenimi szeptami
dyktuje nam rytm i trasę –
o świecie, który wciąż rozpadasz się na kawałki –
tobie wbrew –
wyruszamy !
Karnawał skończony.
To, co jest jeszcze, jawi się ledwie
powidokiem
odpryskiem minionego
mirażem
lub
wierzchołkiem dryfującej góry lodowej,
której monstrualna masa bezpowrotnie znika pod powierzchnią
albo
– niczym wyrzucony na brzeg morski ssak –
bezpowrotnie osuwa się w piasek,
oddaje nieustannym przypływom
ujawniając wciąż mniej i mniej z siebie
choć wciąż mami swym urokiem
i jednak i sobie na pohybel
w każdej chwili wydaje się móc znów
poruszyć
zakleszczony
w gotowości
wiecznie pomiędzy niczym
zawieszony
w czasie
To, co objawia wciąż swą formę,
za moment bezpowrotnie ją utraci
wystawione na nieubłagane działanie
sił, czasu, i nas samych.
A tegoż ostateczny kształt znów umyka naszemu poznaniu
nieostry jak prowadzący doń proces.
Potykając się o szczątki
obrazów, dźwięków i zdarzeń
rzucamy się w ramiona nawałnicy
stawiając czoła fali
świadomi, że
przekroczyliśmy już moment, w którym można zawrócić z drogi.
Jednocześnie targani poczuciem, że
kręcimy się w kółko.
Albo trwamy w miejscu.
O świecie, który wciąż przemijasz na naszych oczach,
rozluźnij swe objęcia,
puść nas, jako i my puszczamy!
niech zerwie twą smycz Uroboros
i poniesie nas spiralą w górę!
O świecie, którego już nie ma,
pokłońmy się sobie,
dajmy sobie odejść..
niech nie zostanie już nic
by znów coś mogło się zdarzyć!
