Projekt walki
„Bohaterem spektaklu jest… WALKA, ta bez upiększeń, po prostu taka, jaką ona jest, brutalna, krwawa, gdzie mierzy się silniejszy ze słabszym, gdzie nie będzie cudu jak w walce Dawida z Goliatem, gdzie wiadomo, że musi popłynąć krew. I płynie, ale jak widać po minie zwycięscy swój triumf traktuje on rutynowo. Na twarzy nie pojawia się jakiś szczególny uśmiech radości, wręcz odwrotnie – pogarda dla pokonanego. I to również jest prawdziwe życiowo, a zatem sprawdza się. Jednoznaczny finał potęguje wrażenie, ale co ważniejsze skłania do zadania zasadniczego pytania – czy tak być musi w rzeczywistości i dlaczego? Porusza widza swoją brutalnością, bezwzględnością, tym, że akcja zmierza w z góry zaplanowanym kierunku i nic nie uchroni bohaterek – idących za głosem instynktu – od porażki. Bo obie przegrywają. To co niesie ze sobą walka to przeznaczenie. Znakomicie komentują to odniesienia do sytuacji z ekranu – walki zwierząt. Użycie wideo ze zwierzętami sprawia, że cała ta historia staje się bardziej uniwersalna – walkę zaczynamy dostrzegać także na innych płaszczyznach życia i w różnych relacjach. I choć nie wszędzie płynie krew, wszędzie jest strategia, taktyka, zwycięzcy i przegrani. Spektakl niesie duży ładunek emocjonalny, ale również intelektualny.
„Projekt Walki” jest znakomitym pretekstem do zadania kilku ważnych pytań. Najważniejsze – chyba o kondycję człowieka we współczesnej rzeczywistości. Na ile jego prymitywizm i okrucieństwo wysublimowało się od czasów gladiatorów do epoki postmodernizmu?
Walki kogutów, baranów czy psów, to przede wszystkich obraz zdziczenia samego człowieka, jego upadku duchowego. I to widać w ostatniej scenie, w finale, gdy Zwycięzca upokarza Pokonanego, depcząc mu dłonie, ale robi to bez przekonania, z obojętnością na twarzy. Tylko dlatego, ze takie są reguły gry, bo tego żąda gawiedź, która zapłaciła za bilety.”
Andrzej Dudziński, Sierpień 2009
Sekret Iwusia
Kto choćby raz, w swoim życiu, nie rozmawiał ze sobą? Nie zadawał pytań, nie szukał odpowiedzi? Czy tocząc zażarte dysputy nie miał okazji odnaleźć w sobie drugiego „ja”, ukrytego głęboko, które do głosu dochodzi tylko przy specjalnej okazji, jak echo z dna serca? Czy ktoś może mieć jeszcze wątpliwości, że istnieje druga strona naszej egzystencji?
Iwuś mówi o niej. Posłuchajmy o czym opowiada, czego poszukuje i co jest dla niego tak naprawdę ważne? Być może Iwuś sprawi, że nasze życie stanie się pełniejsze, bardziej szczęśliwe i ekscytujące. A z pewnością pełne fantazji!
