Nowa inscenizacja wielkiego baletu Igora Strawińskiego – solo performance, będący podróżą przez odmienne stany świadomości Wacława Niżyńskiego, zrealizowany na podstawie jego „Dziennika“ oraz twórczości. „Święto wiosny” jako „Święto snów”.
Jestem Bogiem w ciele. Wszyscy posiadają to uczucie, tylko nikt się nim nie posługuje. Ja się nim posługuję. Znam jego działanie. Kocham jego działanie.
Wacław Niżyński, „Dziennik“
Słowa powyższe, wypowiedziane nie jako metafora, lecz z całkowitą powagą, z punktu widzenia psychiatrii prawie zawsze będą wskazywały na rozszczepienie osobowości. Istnieje jednak szersza perspektywa, pozwalająca dostrzec w tych zdaniach przejaw jakiejś kosmicznej, a zarazem bardzo ludzkiej prawdy. Właśnie to podejście stanowiło podstawę naszej pracy. Stosując różne techniki pracy z podświadomością, podążyliśmy za obrazami i doświadczeniami, zawartymi w „Dzienniku“ i twórczości Niżyńskiego, w stronę ich głębszego wymiaru i ukrytego sensu. Jeden z wielu tropów prowadził do symbolu fauna. „Faun to ja” – powiedział o sobie w jednym z ustępów „Dziennika”. I w jakimś sensie rzeczywiście nim był. Coż jednak może faun w nowożytnym świecie – co może ta naiwna, żyjąca marzeniami, pławiąca się w słońcu, emanująca bezczelną seksualnością, beztroska istota? Taka istota może żyć pełnią siebie tylko na scenie, bowiem zwyczajne, dorosłe, racjonale życie jest dla niej zbyt ciężkim brzemieniem. Z wielu względów postać Fauna okazała się kluczowa dla naszego spektaklu.
Bardzo ważnym elementem naszej pracy był „Dziennik“, który wydał nam się księgą snów, śnionych na jawie i gorączkowo zapisywanych. I w ten sposób znaleźliśmy się w świecie, który nieustannie balansuje pomiędzy ekstazą i nicościa, rozdzierany przez sprzeczności. Jest dość niezwykłe, że utworem, który szczególnie trafnie i głęboko odnosi się do tej sytuacji, jest „Święto wiosny“ Igora Strawińskiego – balet, do którego pierwszą choreografię stworzył właśnie Niżyński. Ten utwór, dając nam obraz wulkanicznych sił, które walczą o swoje uformowanie w świecie, stawia nas niemalbezpośrednio wobec rzeczywistości, która była codziennym doświadczeniem Niżyńskiego. Psychiatryczna diagnoza nie powinna nas zamknąć na istotę tych przeżyć. Są one tajemniczym procesem, który również dzisiaj niesie nam przesłanie. W swoich baletach i w swoim „Dzienniku“ – świadomie czy nieświadomie – Niżyński postawił pytania o istotę naszej egzystencji. Przebija z nich tęsknota za dzieciństwem ludzkości, kiedy to ośrodkiem myśli było serce, wspólnota wyrastała z rytualnego, jednoczącego tańca, a kontakt z Bogiem był tak bezpośredni jak z drugim człowiekiem.
Praca nad spektaklem stanowiła kolejny krok w realizacji projektu artystyczno-badawczego „Taniec śniącego ciała“ prowadzonego przez Sławka Krawczyńskiego i Annę Godowską od 2004 roku, poświęconego zastosowaniu idei psychologii analitycznej Carla Gustawa Junga i psychologii procesu Arnolda Mindella w praktyce tańca i teatru.
Fascynujące i miejscami wstrząsające widowisko przygotowane wraz ze Sławomirem Krawczyńskim i Anną Godowską było opowieścią o pasji życia i pasji tańca wielkiego polskiego artysty. Opowieść utkana z fragmentów choreografii Niżyńskiego do „Święta
wiosny” oraz „Popołudnia fauna” mówiła o twórcy wyzwolonym, który płaci za swą nadwrażliwość wysoką cenę. Świetnie opracowane choreograficznie gesty z minuty na minutę nabierały cech szaleństwa. Tomasz Wygoda z Niżyńskiego – boga tańca pełnego pasji życia przeobrażał się w człowieka osaczonego, owładniętego przez demony, szukającego zrozumienia i akceptacji. Przyciągający uwagę solo performance będący podróżą przez odmienne stany świadomości.Rzeczpospolita, Nagość, która usypia, Jan Bończa-Szabłowski
Wygoda w czarnym garniturze popadał na pustej scenie w narkotyczne stany, upajał się samym tańcem. Oprócz urody cytatów z oryginalnych spektakli, jak również jakości samego wykonania, spektakl miał, co cenne, punkt ciężkości – wyrazistego bohatera. Twórcy zafascynowani Dziennikami Niżyńskiego, odtworzyli jego postać jako uosobienie samego tańca, zawierającego rys szaleństwa. Wygoda, rozpoczynając od drobnych gestów, stopniowo coraz śmielej oddawał jego obłęd i impulsy pochodzące z podświadomości.TaniecPOLSKA.pl, A Ty, lubisz patrzeć? – o XII edycji Festiwalu Ciało/Umysł / Adela Prochyra










































